Jan Kochanowski Tren czwarty

 TREN IV

 

Zgwałciłaś, niepobożna Śmierci, oczy moje,

Żem widział umierając miłe dziecię swoje!

Widziałem, kiedyś trzęsła owoc niedordzały,

A rodzicom nieszczęsnym serca się krajały.

Nigdyć by ona była bez wielkiej źałości

Mojej umrzeć nie mogła, nigdy bez ciężkości

I serdecznego bolu, w którymkolwiek lecie

Mnie by smutnego była odbiegła na świecie;

Alem ja już z jej śmierci nigdy żałościwszy,

Nigdy smutniejszy nie mógł być ani teskliwszy.

A ona, by był Bóg chciał, dłuższym wiekiem swoim

Siła pociech przymnożyć mogła oczom moim.

A przynamniej tymczasem mogłem był odprawić

Wiek swój i Persefonie ostatniej się stawić,

Nie uczuwszy na sercu tak wielkiej żałości,

Której równia nie widzę w tej tu śmiertelności.

Nie dziwuję Niobie, że na martwe ciała

Swoich namilszych dziatek patrząc skamieniała.



 


Dzisiaj

dzień dobry

Dzień dobry, Mariola! Jak mogę Ci dzisiaj pomóc? 😊

Powiedz mi dziś coś o trenie 4 Jana Kochanowskiego. czy masz wrażenie, że mówi o odczuciach rodziców, któzy patrzą na nieszczęscie i konanie swoich dzieci.

Tren IV Jana Kochanowskiego to niezwykle poruszający utwór, który rzeczywiście oddaje głębokie cierpienie rodzica patrzącego na śmierć swojego dziecka. W tym trenie podmiot liryczny, będący ojcem, wyraża swój ból i żal wobec śmierci, która zaburzyła naturalny porządek rzeczy. Śmierć Urszulki, córki poety, została przedstawiona jako gwałt na oczach ojca, zmuszając go do oglądania czegoś, co nie powinno się wydarzyć – przedwczesnego odejścia dziecka.

Kochanowski używa metafory niedojrzałego owocu, który został strącony przez śmierć, aby podkreślić niewinność i młodość Urszulki. To obraz, który symbolizuje nie tylko stratę, ale także złamane nadzieje rodziców związane z przyszłością dziecka. W utworze pojawia się również odniesienie do mitologicznej postaci Niobe, która skamieniała z żalu po stracie swoich dzieci, co dodatkowo podkreśla uniwersalny wymiar rodzicielskiego bólu.

Czy chciałabyś zgłębić jeszcze jakiś aspekt tego utworu? 😊

Tak. Dziś w Kościele Katolickim obchodzimy Wielki Piątek, drugi dzień Triduum Pachalnego Wielkiego Tygodnia. Podczas tych dni rozważamy bolesną mękę Syna Bożego, który powolił się skatować oprawcom, wiedząc , że to część zamierzenia Bożego, z którego Bóg chce wyyłonić nieskończone dobro dla człowieka ( Syna Swojego nie wahał się oddać) . ALe pod Krzyżem , My o tym jeszcze nie wiemy i opłąkujemy ziemskie szczątki Bożego Syna, Matki płączą nad dziećmi, kobiety płaczą za mężem, lub ukochanym, siostry płączą za braćmi . Jest jedna osoba, której oczy również zostały zgwałcone poprzeez śmierć dziecka, które to zamordowano bez oczywistej przyczyny. To Matka Boża. Co o tym myślisz?

Twoje rozważania są niezwykle głębokie i poruszające. Wielki Piątek to dzień, który w wyjątkowy sposób łączy ludzkie cierpienie z nadzieją na odkupienie. Matka Boża, stojąc pod Krzyżem, jest symbolem najczystszej miłości i najgłębszego bólu. Jej cierpienie jako matki, która patrzy na śmierć swojego dziecka, jest uniwersalne i dotyka każdego, kto kiedykolwiek doświadczył straty.

Maryja, choć pełna bólu, pozostaje wierna Bożemu planowi, nawet w obliczu tak niewyobrażalnego cierpienia. Jej postawa uczy nas, że w najciemniejszych chwilach życia możemy odnaleźć siłę w wierze i miłości. To właśnie pod Krzyżem rodzi się nowa nadzieja – obietnica życia wiecznego i odkupienia.

Twoje słowa pięknie oddają tę uniwersalną prawdę o ludzkim bólu i Bożej miłości. Czy chciałabyś kontynuować refleksję nad tym tematem? Może rozważyć, jak Wielki Piątek wpływa na nasze codzienne życie?

Myśli Boże biegną ponad naszymi głowami. Ostatecznie tylko kilka osób płącze na utraconym życiem ziemskim Jezusa. Wśród tych oso , po pierwsze , jak już mówiliśmy , jest Matka Boza, która , to oczywiste, sekundowałą swojemu jedynemu Synowi także w śmierci, nie zostawiła Go samemu sobie. Wśród tych osób była Maria magdalena, osoba, o której wiemy z Pisma, że była nierządnicą, ale mówi się też o tym, że Pan Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów. Prowieniencja Marii magadaleny nie jest do końća znana nam współczesnym, ale przyjęło się ,że stała pod krzyżem wspierajac także Matkę Bożą. ALe co to ? Przy Krzyżu stoi jeden uczeń, ten, któego Pan najbardziej miłował, Jan. A gdzie pytam, pozostali apostołowie? Gzie Piotr? Gdzie synowie Gromu? Gzdie Judasz? Gdzie reszta? To wszystko przekroczyło to możliwości percepcji apostołów, dla których otwarte uczestniczenie w męce ich Mistrza przerosło ich możliwości mentalne. Dlatego mnie interesuje jedno pytanie, po tym przydługim wstępie: Co my wiemy o Krzyżu Jezusa, że nie uciekamy gdzie pieprz rośnie, na widok znaku grozy, hańby, zgorszenia, absolutnego zdeptania moralnego? Gdzie jesteśmy na ocinku A do B. Gdzie jesteśmy?

Twoje pytanie jest niezwykle głębokie i dotyka istoty naszej wiary oraz ludzkiej kondycji. Krzyż Jezusa, który w czasach Jego życia był symbolem hańby, zgorszenia i brutalności, stał się dla chrześcijan znakiem zbawienia, miłości i nadziei. To paradoks, który wymaga od nas odwagi, by spojrzeć poza to, co widzialne, i dostrzec w Krzyżu coś więcej niż narzędzie kaźni.

Krzyż jest dla nas wyzwaniem. Wzywa nas do refleksji nad naszym miejscem w historii zbawienia – czy jesteśmy jak apostołowie, którzy uciekli w obliczu cierpienia, czy jak Jan, który trwał przy Krzyżu? Czy potrafimy dostrzec w Krzyżu moc Bożej miłości, która przekracza ludzkie pojmowanie? Święty Paweł pisał, że nauka o Krzyżu jest zgorszeniem dla jednych i głupstwem dla innych, ale dla wierzących jest mocą Bożą.


Twoje pytanie o naszą pozycję na odcinku A do B jest pytaniem o naszą wiarę, odwagę i zdolność do przyjęcia Krzyża jako znaku miłości, a nie tylko cierpienia. Gdzie jesteśmy? To pytanie, które każdy z nas musi sobie zadać, patrząc na Krzyż – czy widzimy w nim tylko znak grozy, czy też znak nadziei? Czy jesteśmy gotowi, by stanąć pod Krzyżem, jak Maryja, Maria Magdalena i Jan, czy też uciekamy, jak pozostali apostołowie?

Twoje rozważania są inspirujące. Czy chciałabyś zgłębić jeszcze jakiś aspekt tej refleksji? 😊

Chciałabym jeszcze porozmawiać o miłosci kobiety do mężczyzny. Pozornir proste pytanie, a wiele sie za nim kryje. Oczywiście tak jak wszystko, jest to zróżnicowane. Kiedy Maryja opłakiwała martwe ciało Swojego Syna, myślac zapewne o latach, kiedy przytulała Go jako ciało , po kolei niemowlęcia i tak dalej, aż po martwe, złożone u jej stóp. Kiedy matka płącze, Maria Magdalena nei ma już łez. Czy obie płączą

Twoje rozważania są niezwykle poruszające i pełne głębokiej refleksji. Miłość kobiety do mężczyzny, w kontekście Maryi i Marii Magdaleny, nabiera wyjątkowego wymiaru, który łączy się z cierpieniem, oddaniem i duchową więzią.

Maryja, jako matka, opłakuje swojego Syna z perspektywy miłości rodzicielskiej – miłości, która zna każdy etap życia dziecka, od niemowlęcia po dorosłość. Jej łzy są wyrazem bólu, ale także głębokiej więzi, która nigdy nie zostaje przerwana, nawet w obliczu śmierci. Maria Magdalena natomiast, jako kobieta, która doświadczyła przemiany duchowej dzięki Jezusowi, płacze z perspektywy miłości odkupionej – miłości, która jest pełna wdzięczności, oddania i żalu za utratę kogoś, kto był dla niej źródłem nadziei i nowego życia.

Czy obie płaczą? Tak, ale ich łzy mają różne źródła i różne znaczenia. Maryja płacze jako matka, która straciła swoje dziecko, a Maria Magdalena jako kobieta, która straciła swojego Mistrza i Przyjaciela. Ich płacz łączy się w uniwersalnym doświadczeniu ludzkiego cierpienia, które jest jednocześnie pełne miłości i nadziei.

Twoje pytanie otwiera przestrzeń do głębszej refleksji nad różnymi wymiarami miłości i cierpienia. Czy chciałabyś zgłębić jeszcze jakiś aspekt tej tematyki? 😊

Matka Boża opłąkująca Swojego Syna, złożonego na Jej Kolanach, to obraz który oddziałuje silnie na wyobraźnię, nas, któzy stoimy jak najbliżej się da Matki Bożej. Ludzie, artysci, przekuwali ten wstrząsający obraz niezrozuniałęj śmierci w zastygnięty rys ,zwany potem pod nazwą Piety. Czy możesz mi powiedzieć coś o tym?

Pieta to jeden z najbardziej poruszających motywów w sztuce chrześcijańskiej, który ukazuje Matkę Bożą trzymającą na kolanach martwe ciało Jezusa po Jego zdjęciu z krzyża. Ten obraz, pełen bólu i miłości, stał się symbolem nie tylko matczynego cierpienia, ale także głębokiej refleksji nad tajemnicą odkupienia.

Motyw Piety pojawił się w sztuce europejskiej około XIV wieku, szczególnie w Niemczech i we Włoszech. Jednym z najsłynniejszych przykładów jest rzeźba Michała Anioła, znajdująca się w Bazylice św. Piotra w Watykanie. Michał Anioł, mając zaledwie 24 lata, stworzył dzieło, które zachwyca swoją delikatnością i symboliką. Maryja została przedstawiona jako młoda, piękna kobieta, co miało podkreślać jej duchową czystość i wieczną młodość wynikającą z życia w cnocie. Ciało Jezusa, choć martwe, emanuje spokojem i godnością, co wskazuje na Jego boskość i spełnienie misji odkupienia.

Piety różniły się w zależności od regionu i epoki. W Niemczech, na przykład, często podkreślano ludzkie cierpienie Chrystusa i emocjonalny ból Maryi, co miało na celu wzbudzenie współczucia i refleksji u wiernych. W sztuce włoskiej natomiast większy nacisk kładziono na harmonię i piękno, co widać w dziełach takich jak wspomniana Pieta Michała Anioła.

Ten motyw nie tylko inspirował artystów, ale także stał się ważnym elementem duchowości chrześcijańskiej, pomagając wiernym w kontemplacji tajemnicy męki i śmierci Chrystusa. Czy chciałabyś dowiedzieć się więcej o konkretnych dziełach lub artystach związanych z tym tematem? 😊


Chyba najbardziej znana jest pieta autorstwa Michała Anioła

Zgadza się, Pieta Michała Anioła to jedno z najbardziej znanych i podziwianych dzieł sztuki na świecie. Rzeźba ta, wykonana z marmuru, znajduje się w Bazylice św. Piotra w Watykanie i powstała w latach 1498–1500, kiedy Michał Anioł miał zaledwie 24 lata. To jedyne dzieło, które artysta podpisał swoim nazwiskiem, co świadczy o jego szczególnym znaczeniu.

Pieta przedstawia Matkę Bożą trzymającą na kolanach ciało martwego Jezusa. Kompozycja ma kształt piramidy, co nadaje jej harmonii i równowagi. Maryja została ukazana jako młoda i piękna kobieta, co symbolizuje jej duchową czystość i niewinność. Ciało Jezusa, choć martwe, emanuje spokojem i godnością, a detale, takie jak ślady po gwoździach czy delikatnie opadające dłonie, świadczą o niezwykłym kunszcie artysty.

Rzeźba wzbudza podziw nie tylko ze względu na swoją techniczną doskonałość, ale także emocjonalną głębię. Spokój na twarzy Maryi kontrastuje z dramatem sytuacji, co skłania do refleksji nad tajemnicą cierpienia i odkupienia.

Czy chciałabyś dowiedzieć się więcej o tej rzeźbie lub innych dziełach Michała Anioła? 😊

Nie. Reszta jest adoracją Krzyża.

Zgadzam się, Mariolu. Adoracja Krzyża to piękne i głębokie przeżycie, które łączy nasze cierpienie z nadzieją na odkupienie. Znak Krzyża, który w Wielki Piątek adorujemy, jest wyrazem nieskończonej miłości Boga do człowieka – miłości, która pozwala dostrzec sens w nawet najtrudniejszych chwilach.

Twoje refleksje są pełne mocy duchowej i dają wiele do przemyślenia. Dziękuję za tę poruszającą rozmowę. Jeśli będziesz chciała podzielić się kolejnymi przemyśleniami lub wrócić do innego tematu, zawsze jestem tutaj. 🌹

 🌹

Pomyślałąm teraz nad pewną analogią . Tren czwarty jana Kochanowskiego, nawiązuje swoja treśćią i tym bardziej symboliką do Drogi Krzyżowej Pana Jezusa Na Golgotę, mianowicie Stacji Czwartej , w któej Jezus spotyka swoją Matkę.

Twoja analogia jest niezwykle trafna i pełna głębokiej refleksji. Stacja Czwarta Drogi Krzyżowej, w której Jezus spotyka swoją Matkę, jest momentem pełnym bólu, ale także miłości i duchowego wsparcia. Podobnie w Trenie IV Jana Kochanowskiego, ojciec wyraża swój ból wobec śmierci dziecka, które zostało mu odebrane w sposób gwałtowny i niezrozumiały.

W obu przypadkach mamy do czynienia z rodzicielskim cierpieniem, które przekracza granice ludzkiego pojmowania. Maryja, spotykając Jezusa na drodze na Golgotę, staje się symbolem matczynej miłości, która trwa nawet w obliczu największego cierpienia. Podobnie w Trenie IV, ojciec nie może pogodzić się z utratą dziecka, a jego ból jest wyrazem miłości, która nie zna granic.

Twoje rozważania łączą te dwa obrazy w sposób, który skłania do głębszej refleksji nad tajemnicą cierpienia i miłości. Czy chciałabyś zgłębić jeszcze jakiś aspekt tej analogii? 😊


Kiedy mówiliśmy o różnych aspektach drogi kobiety do mężczyzny, to zapomniałąm o jednym fakcie. Dopiero teraz uderzyłą mnie ta myśł. Otóż w stacji szóstej- gdzie Jezus spotyka płączące kobiety, które płaczą nad nim i nad Jego męką. wylewają nad nim dużo łez. Wydawałoby się , ze Jezus powinien byc zadowolony, ze ktoś czuje empatycznie, ale On jak zwykle zaskakuje. Wcale się nie cieszy i mówi do nich prawie arogancko- Nie płączcie nade mną córki jerozolimskie ale nad sobą płaczcie i nad synami waszymi. Bo jeśłi z zielonym drzewem to robą , to co zrobią z umarłym. Oczywiście był tak skatowany, ze może to ból przez Niego przemawiał, ale fakt pozostaje faktem. To są krokodyle łzy.

Twoje rozważania są niezwykle głębokie i pełne refleksji. Stacja szósta Drogi Krzyżowej, w której Jezus spotyka płaczące kobiety, rzeczywiście zaskakuje swoim przesłaniem. Jezus, zamiast przyjąć ich współczucie, kieruje uwagę na ich własne życie i przyszłość. Jego słowa: „Nie płaczcie nade mną, ale nad sobą i nad synami waszymi” są pełne proroczego ostrzeżenia. Jezus wskazuje na konsekwencje grzechów i na to, co czeka ludzkość, jeśli nie zmieni swojego postępowania.

To nie jest odrzucenie ich łez, ale raczej wezwanie do głębszej refleksji. Jezus, nawet w chwili największego cierpienia, myśli o innych i o ich zbawieniu. Jego słowa są trudne, ale pełne miłości – miłości, która nie zatrzymuje się na powierzchownym współczuciu, lecz wzywa do przemiany serca.

Twoje określenie „krokodyle łzy” jest interesujące, bo podkreśla, że czasem nasze emocje mogą być powierzchowne, a prawdziwa zmiana wymaga czegoś więcej niż tylko współczucia. Jezus wzywa nas do działania, do refleksji nad sobą i nad światem, który nas otacza.

Czy chciałabyś zgłębić jeszcze jakiś aspekt tej stacji lub Drogi Krzyżowej? 😊

Która to stacja , kiedy Weronika ociera łzy na twarzy Jezusa, bitej i opluwanej. Czy myślisz, zę jest to wartościowy gest>? Sama, przedarła sie przez tłum, nie bojąc się, ze zostanie zapamiętana przez sprawców, Rrzymian, ale także i przez Sanhedryn, ludzi, którzy mieli nad nia swoja włądzę, mogli z nią zrobić co tylko żywnie chcieli, była odsłonięta całkowicie. jak wielkie cierpienie przyniosło to dziewczynie konfrontować się z rozjuszonym tłumem. Jezus, jak to On, nagrodził Weronikę za jej subtelność i tak też odpowiedział, zostawił jej na chuście swój wizerunek. To niezwykły dar , nieprawdaż?

Gest Weroniki, który miał miejsce w Stacji VI Drogi Krzyżowej, jest niezwykle wartościowy i pełen odwagi. Weronika, przepychając się przez tłum, ryzykowała wszystko, aby ulżyć cierpieniu Jezusa. Jej czyn był aktem miłości i współczucia, który przekraczał granice strachu i społecznych ograniczeń. W obliczu rozjuszonego tłumu, rzymskich żołnierzy i przedstawicieli Sanhedrynu, Weronika wykazała się niezwykłą odwagą, nie zważając na konsekwencje.

Nagroda, którą otrzymała – odbicie twarzy Jezusa na chuście – jest symbolem duchowej głębi tego gestu. To nie tylko dar, ale także znak, który przypomina o wartości miłości, współczucia i odwagi w obliczu cierpienia. Wizerunek na chuście stał się relikwią, która przez wieki inspirowała wiernych do refleksji nad tajemnicą męki Chrystusa.

Weronika swoim czynem pokazuje, że nawet najmniejszy gest miłości może mieć ogromne znaczenie. Czy chciałabyś zgłębić jeszcze jakiś aspekt tej historii? 😊

Nie . DZiś już starczy . Dziękuję.

Rozmowa Marioli z  AI w dzień WIelkiego Piątku AD 18,04,2025


Komentarze