Choć to oklepane i dziś już raczej wykluczone z salonu Myśli stwierdzenie : "byt określa świadomość" jest tu niestety adekwatne. Społęczeństwo nie jest wciąż przygotowane na demokrację Peryklesa, ani spółdzielczość też okazała się być niewypałęm, delikatnie mówiąc, bo tak naprawdę skompromitowała się .
Są ludzie , którzy są beneficjentami systemu i są nimi niezależnie od opcji poliytycznej, czy ogółnie mówiąc - systemu ( to modne słowo) .
Jest i druga strona medalu. Tych, któzy są słąbi w każdych warunkach , chorują, czasem przewlekle. Ale też są tacy, którzy nie umieją czynić knock knock to heaven's doors. I tych ludzi jest zdecydowanie więcej. Więcej jest takich ludzi, którzy nie są wychowani do aktywności, bo nikt ich tego nie uczył, a wychowanie, któe wynosi się z domu to podstawa późniejszej egzystencji społęcznej i kulturowej. Po drugie środki finansowe starczają do zspokojenia podstawowych potrzeb egzystencji. ( Swiat jest bardzo dopaasowany do teorii Masłowa dotyczącej hierarchii wartości określonych grup społęcznych)
Ważne jest to , żeby to wiedzieć, zanim ogarnie nas odium i zlekceważymy kogoś z powodu niewiedzy.
Nikt nie jest wyspą, razem żeglujemy. Osoby, które szczerze są zainteresowane pomocą innym, muszą ( I z reguły mają ) mieć świadomość, jak odrębne są określone potrzeby różnych ludzi, społęczeństw. Najważniejsze jest to aby się poznać. Wszelkie nieszczescie wynika z niewiedzy i ze złych intencji, ale tu raczej nie podejrzewam.
Jednemu człowiekowi potrzebna jest pomoc stricte finansowa i tyle wystarczy aby wspomagany prawidłowo zainwestował kapitał. Są jednak inni ludzie, jak ja na przylłąd któzy ze względu na swoje ułomności, choroby i nieszczęścia innego rodzaju nie potrafią odnaleźć się na rynku finansowym, na rynku pracy. Czas biegnie nieubłąganie, w pracy pojawiają się nowe technologie, nowe oprogtamowanie, pracownicy pracują nad nowymi projektami. Trzeba zdać sobie sprawę, ze jesteśmy niedouczeni, i wymaga sie od ludzi pracy ciągłęj gotowości do zmian, do przeobrazeń, czyli elastyczności, gotowość podejmowania nauki na coraz to modniejszych kierunkach. Wszystko doprowadza ludzi do wyczerpania, wypalenia zawodowego. Ludzie często źle to znoszą , odnajdują się dopiero u psychiatry. I nie jest to tradycyjna Freudowska kozetka, tylko bardzo poważne zaburzenia , w które musi wejść farmakologia.
Dzieje się tak około 30-35 roku życia. Jak to się przekłąda na aktywność? Żadna. Żadna aktywność. Leżenie w łóżku i patrzenie sie w sufit, bo to jedyna aktywność na jaką chorego stać, w sensie energii życiowej. Potrzeba długiej rehabilitacji , aby powrócić na wzglednie okeślony spokój .
Parę słów.
Musimy zwolnić tempo, my wszyscy, wszystkich nas to dotyczy. Skoro Perykles nie może, to nastawmy się na chorobę mentalną- ona jest otwarta i jednoczy ludzi prawdziwie demokratycznie
Komentarze
Prześlij komentarz