Carpe diem vs Cruzio

 


Mariola Szyszkiewicz
Kiedyś, nie wiem jak teraz, ale dawniej , kiedy ktoś nie mógł się wywiązać ze swej przysięgi złożonej Bogu, wędrował do Santiago de Compostella aby tam błągać Boga o Miłosierdzie dla siebie i swojej rodziny,
Dziś tak wiele mamy problemów ze złożeniem przed Bogiem osobistej przysięgi, szczególnie w małżeństwie, skąd bowiem tyle rozwodów? Dziś możliwe jest praktycznie wiele jeśli nie wszystko, tylko odrobinę miłosierdzia , litości, medytacji , wiary, i zaufania Jezusowi i jakoś to leci.
Osobiste świadectwo codziennego życia, cierpliwości wobec braków, i co tam gadać, czasem zwyczajnej złej woli , drobnych złośliwości, co pozwala skutecznie obniżyć zaufanie między ludzi , którzy do tej pory bardzo się kochali i szło im jak z płatka- wzorowe małżeństwo, tylko do poduszki płyną łzy jak perełki, które zbiera jedna Królowa, dla wszystkich taka sama- Maryja.
Kiedy zbliżamy głowę do poduszki, boimy się zamknąć przed Bogiem, bo to , co btło kiedyś, jeszcze niedawno, prawdą, diamentem, teraz kruszy się na naszych oczach i dewaluuje się , tym bardziej , jeśli kiedyś było tak dobrze.
I rozwód. Albo , jeśli nie można wziąć rozwodu, to cicha męczarnia ludzi. podpierana wizerunlowo przez najbliższych, którzy naperawdę sszczerze życzą najlepszego życia w prawdzie i wyjęli by swoje serce i rozpłątali, żeby tylko tym ludziom pomóc.
Nie rozumiem gdzie, w tej sytuacji znajsuje się oszustwo.
Może trzeba zrewidować tradycyjne postrzeganie małżeństwa i zdjąć z młodych ludzi ponury kamień oczekiwań społęcznych i po prostu dać im się cieszyć sobą.
Podobno ludzie nie trapią już teraz zakochanych w sobie ludzi., którzy obiecują sobie cały świat. Nie. Poddają tylko ich zwiazek działąniu kwasów społecznych.
I to naprawdę wystarczy by kogoś zniszczyć.
Z dala od hejtu, moglibyśmy zrzucić chwiolowy ciężar naszego powszedniego dnia i poczuć się jakbyśmy oto dostali szansę na wypełnienie naszego życia, bogactwem tego , co już mamy. Ja wiem, to banalne, czasem nie można pielęgnować już archaicznych tradycji, zwlaszcza tych, których związek już jest przestarzały.
Nie wolno jednak zabraniać kultywacji pamieci i naprawdę fantastycznego wielopokoleniowego dzidzictwa. Ktoś musi to sygnować włąsnym imieniem i sercem i duszą - to, co musi być objęte i wypełnione.
Wszystko musi być wypełnione, i wymaga wielkiej siły charakteru , aby dorosnąć w miarę potrzeby do wymagań pańśtwowych , społęcznych i historycznych.
Ja bardzo lubię historię : przed oczami przesuwają mi się kawalerowie orderów różnych, kobiety, które wachlują się , aby ukryć swoje pełne bystrości ciekawości świata oczy.
Tylko.. Musimy zauważać teraźniejszość i przyszłość, na którą też musimy zwracać uwagę.
Dotyczy to zwłąszcza wymiany pokoleniowej, której każdy z nas w jakiś sposób dotyka. Oczywiste jest, ze nasze dzieci powołujemy na świat, bo to naturalne, żeby ktoś bliski przyszedł po nas. W praktyce jest tak, ze młodzi przychodzą natychmiast, chcą wszystko zmieniać, niezależnie od tego , czym karmimy młodzież, bunt miedzypokoleniowy trwa , od wieków i po nas teżnie zaginie. My , starsi wcale nie chcemy odchodzić w cień . Życie teraz jest takie piękne, ma tyle odcieni, tyle możliwości dla ludzi w kążdym wieku. Nie chcemy jeszcze odchodzić, do lamusa, schowani, poprzykrywani gorsetami mijającego czasu, który odbiera nam nasz czas względem naszych dzieci, to odbiera nam także zdrowie, aparycję, osłabienie zmysłów i zmniejsza ilość wykonalnych zadań, o czym można się osobiście przekonać, co się stanie, kiedy z jednej strony wypowiadamy "Carpe Diem" a z drugiej strony pada riposta : AvadaKedawra.
Hm.
Jeszcze nie chcę umierać.
Tu jest fajnie.

Komentarze