Stigmata
Odciśnięte czyjeś piętno w osobowości.
Słyszę wszystkie szelesty świata. Najdrobniejsze. Słyszę jak koty strzygą uszami. Szumy informacyjne. Pojazdy mechaniczne. Skrzypienie długopisu. Najeżdżają mnie dźwięki. Setki dźwięków. Gdy zamykam oczy opadają na mnie. Nie mogę się poruszyć. Jestem w tym wlaśnie cyklu.
Zapoznaję się z nim powoli. Powoli, wciągam nozdrzami powietrze. Wydycham je ustami. Kręcące się wokół mnie obrazy zaczynają się łączyć z dźwiękami. Oto poruszające odkrycie, dźwięki do kogoś, do czegoś należą.
Odkrywam ,że mam ciało . Ciało łączy się z nim lotem błyskawicy. Jak w statku powietrznym, wszystkie stery obsadzone , wszystkie zegary, mechanizmy do czegoś służą.
Oto ręce, mają swój ciężar, ale wysyłam do nich świetlne polecenie, to moi wierni druhowie.
Wróżka. Coś mi podpowiada.
tak, tak. - wszystkiego muszę się uczyc od nowa. Mam takie czyste myśli. - jak górski rwący potok, zabierają wszystkie spazmy, wszystkie kocie ruchy, błyski w oczach, zapisane szpalty zwiniętej w rulon gazety, która tamowała, była blokadą. Wszystkie newsy zamieniają się w białą przestrzeń papieru . Wszystkie litery trzyma w ręku Twoja dłoń. Litery wchodzą jedna na drugą , tłoczą się w ręku, jest im ciasno, nie tego się spodziewały, może admiracji, może trochę szpanu. A Ty je topisz w mleku.
Tak, w mleku. Czyż to nie cudowne?
Oto ja oczyszczona, w dodatku mam czas, mam dużo czasu.
Mam w duszy źródlaną wodę , już o tym mówiłam, mam rwący potok źródlanej wody . Czego mam się po tym spodziewać. ?
- Aż miło przyjść i rozgościć się w takim sercu, Myszko.
- W miłości potrzeba trochę przymusu.
- Do czasu. Potem oczy się odwracają, nie są już wrażliwe na muskanie dłonią, na gładzenie delikatnej skóry twarzy, na rozdmuchiwanie ustami wrażliwych kosmyków włosów na czole... I co jeszcz.?
Zapach się ulatnia. Ale tak, trochę siły potrzeba , na podtrzymanie ramieniem, na niesienie dłonią wody , na wewnętrzny skurcz, kiedy ta druga osoba cierpi, ale.... nie mówmy o cierpieniu.
- Albo kiedy oddzwaniają w kościele dzwonkami - oto już, po wszystkim, Jezus przyszedł , koniec.
-Nie żartuj myszko.
- Musisz mi pomóc wstać z kolan. Wiem, że to nie jest łatwe. Do tej pory Duch był dla mnie nieosiągalny, był za wysoko. A Ty stoisz blisko liścia Ducha, opuść mi go trochę, a napiję się z niego trochę źródlanej wody, chłodnej , ożywczej. Jeśli oczywiście nie masz nic naprzeciw temu. Jakby to powiedzieć - nie chcę kwietyzmu, ale trudno mi Ciebie przesłaniac innymi zdarzeniami.
- A Ja ci powiem tak- - będziesz otwarcie brać Mojego Ducha , to żadna zbrodnia , umysł jest po to, aby funkcjonował. Będę do ciebie otwarcie przychodził, nie powstrzyma Mnie w tym żądna etykieta...--
- Kocham Cię , wiem, co chcesz mi powiedzieć
- Jeśli po kilku słowach tak Mnie zrozumiałaś, pomyśl jak bedziesz Mnie rozumiała, jeśłi wreszcie weźmiesz Mojego Ducha.
Komentarze
Prześlij komentarz