-Co robi mężczyzna, kiedy jego kobietę boli głowa?
- Myszko!
- WIdzę we wszystkich lustrach mojej duszy , jak nadjeżdża pociąg. Szyna po szynie nadjeżdża lokomotywa.
- Myszko, ty widzisz pociąg, a inni będą widzieli ......
Sama sobie dośpiewaj co.
- Nie można się wyrwać od wpływu ciała.
- Myszko, nie płacz. Ukochana, Mam odpowiedzi na wszystkie twoje pytania, na wszystkie twoje wątpliwości. Myszko , zostało ci dziś postawione pytanie.gdzie mieszkasz?- i co odpowiedziałaś?
- Nie ma na to odpowiedzi Jezu. - Mieszkam tam, gdzie Twój skarb- Jezu - tam, gdzie Masz serce.
- I to ty umiesz to ocenić? Mój skarbie?
- Nie zawsze .... Masz moje serce jakby, powiem brzydko-na postronku, ale i to nie zawsze daje mi odpowiedź. Czasem jest to nagonka na Twoje Serce - musi mi odpowiedzieć, czasem to jak pzelewanie na brzegu ruczaju. Taki nacisk! Boże, błagam! na tym się kończy.
Oglądam się.... i to na nic, biegnę.... świszczący oddech, skąd tyle oddechu w płucach, -zdaję się pytać.
Nie umiem, zdaje się, pisać nic innego- tak niech zostaje- zdaje się mówić , odgłosem tak stukotliwym po klawiszach pianina.
To są fałszywe dźwięki. Ja wśród takich fałszywych dźwięków byłam wychowana. W czyśćcu . Tam każdy się z czegoś oczyszczał. Dźwigał się. Potrzebował pomocy.
Chrystus. To Chrystus , z dna mojej czaszki, z pnia mojego mózgu. Przewracając się , dysząc, podnosząc się ostatnim aktem woli i przymusu , to położyło się na woli mojego mózgu , na ostatnim akordzie wolnej woli. Dalej- astygmatyzm. Ruch na bujanym fotelu, kawa. Jeszcze jedno bujnięcie. Przykrycie pledem.
łzy? Kto może sobie na to pozwolić?
-Całe miasteczko odjechało w odkrytych kabrioletach. Kobiety w stylowych kapeluszach, mężczyźni z cienkim wąsikiem.
-Nie mów Mi tego.I tak nie mogę spać.
-Kochana, a Ja podpalam jedną zapałką świecę i oświetlam wasze ślubne twarze.
- Muszę to w końcu zobaczyć. Życie mi minie, już jestem stara, ale jeśli w to spojrzę, umrę i odechce mi się żyć. CZy odwrotnie. I tak spływasz już łzami. Po ostatniej łzie nie ma już dla mnie odpowiedzi . Wstanę rano i wezmę skopki na mleko, . Odpowiedź nie przyszła.
- ................................................
Myszko..
- .................................................
Boję się ,że mi się zniszczy umysł.
Teraz jest względna równowaga.
Wtedy nawet planując zdrowie i szczęście - może mnie przy tym nie być. Może będę siedziała w katatonii.
-Nie. Byłem przy tym.
- Nie widziałeś mnie zatem.
- Widziałem cię. Widzę.
-Ufam Ci.
- WIerzę
- No już dobrze. Wiem, ze te łzy gdzieś muszą wpłynąć.
- Nie chcę wielbić złotego cielca.
- Juz dobrze,
Obracasz kluczem tak sprawnie.
- Nic z tego nie będzie.
- Mylisz się.
- Pójdę już spać.
- Nie chodź jeszcze. Zadam ci ostatnie pytanie.
- jakie?
- Ale już nie płacz.
-Nie dam rady
- Dasz. ufasz Mi?
- Wiesz, że tak.
- Zakończ więc umiejętnie.
- Jak?
- Myszko, to wszystko o czym móisz , to cmentarz.
Wiesz, czym jest cmentarz?
- Miejscem dla umarłych?
- Wiesz , co to jest cnota?
- Nie bardzo.
- Wiesz czym jest, ale nigdy jej nie widziałaś , czy tak ?
- Jezu, ja już nie pamiętam jak działa umysł.
- Widzę, ze wiesz, o co Mogłęm zapytać
- To nie zmienia faktu.
- Wiesz, czym dla Mnie jest fakt?
- Czym?
- TYm, ze nie widzisz rzeczy oczywistych.
- Nie widzę, bo ich nie ma .
- Nie ich nie ma , tylko nie chcesz ich widzieć.
- Chcę umrzeć.
-Nie tak prędko . Nie pozwolę ci umykać. Nie tym razem.
-Jestem błądzącym miłosierdziem?
- Patrzysz jak szpak w telewizor, a nic z tego nie wynosisz. No proszę- patzr jak fruwasz wysoko.
A nie Mówiłem?
- Ale to frajda.
- Prawda
Myszko - jesteś jak Ben Hur w spódnicy .
- I kto to powiedział?
- Twój Bóg. Tylko - i aż- twój - Bóg.
Komentarze
Prześlij komentarz