- No i co, możesz pisać?
- To byłąby głupota.
-Cóż takiego?
- Mój obłęd.. to byłaby w Tobie głupota.
- Tak?
-Tak.
- Nadal kochanie jesteś Moim małym zawiniątkiem.
- W Twojej dłoni?
- Właśnie.
- Bułka z masłem.
-Ha, ha
- Zdenerwowałeś mnie.
- Czy to źle?
- Bałam się, że podczas tej operacji stracę umysłowy kontakt z Tobą.
- A zyskasz cielesny?
- Właśnie. Z czasem przestało mi na tym zależeć, a chciałabym być przez Ciebie odnowiona i zostać z Tobą blisko. Bardzo blisko, powiedziałąbym. Chodziłam jak pijana, cały czs mnie to zajmowało. Czy Ciebie aktualnie nie tracę. To jak niesustająca ingerencja w mój duchowy kręgosłup. To jak antymantra.
- I zrobiłaś sobie krzywdę. Czy Ja Jestem za to odpowiedzialny?
- Jezu, gdybym miała nastrój do płytkich żartów , to bym powiedziała , że mi się nie wywiniesz, ale to wprowadza w nastrój chorobowy, podnosi mi się temperatura ducha.
- Aż jesteś cała upalona i po pierwsze nic do ciebie wtedy nie dociera, a po drugie...
- Nie wiem, co po drugie.
- Czyli jest spokojnie, jeśli o Mnie chodzi?
- Czemu ja się tak bałam?
- Nic dziwnego, jeśli się ciągle grzebie w kręgosłupie i to samemu? Musi się coś stać. Musiałem dopiero Ja wejść w twój kręgosłup i wtedy dopiero się uspokoiłaś. Jako tako.
- Po co to wszystko było potrzebne?
- Nie wiem. Ty Mi powiedz.Jesteś taka święta, a usiłowałaś Mi udowodnić, że nie. Po co?
Ja i tak widzę w tobie prawdę. Prawda chętnie z ciebie wypływa. Wynosi z ciebie wszystkie braki.
One wpływają do krynicy oczyszczenia.
- Czyli gdzie?
- Jest takie miejsce w Niebie. Nie musisz chodzić tam sama. Wszędzie cię zabiorę jeśli zechcesz, ale po co? Nie ma w tych Moich słowach do ciebie nic...
-.... obrazoburczego?
- Właśnie. Wyjęłaś Mi to z ust.
- Cieszę się, że jest tak bezpośrednio.
- Nareszcie coś rozsądnego .
-Czyli jak?
- Co jak?
- Jak to z Tobą będzie?
- Zobaczysz.
- Nie muszę wracać?
- Gdzie byś chciała wracać?
- No nie wiem, może Ty byś chciał mnie jakoś odesłać?
- Ale po co? U ciebie Mi dobrze. Nie chciałbym nigdy wychodzić.
- No to daj mi tą wolność.
- Jesteś bardzo zblazowaną osobą Myszko.
Jak nastrój?
- Optymistyczny.
- Mówiłaś coś o zmęczeniu?
- Tak, to prawda. Ale całe zmęczenie zawsze zostawiałam za sobą, aby dla Ciebie być czystą i świeżą.
- Po co?
- By się Tobą nacieszać. Ale ponieważ teraz jesteśmy aż tak blisko,, musisz mnie widzieć także w zmęczeniu duchowym.
I musi Ci to nie przeszkadzać.
- No tak.
A gdybym próbował cię wtedy rozradować?
- A gdybyś Mógł?
- Mógłbym, ale czy ty byś chciała?
- Chciałabym , chciała. ... Wiesz jak to jest z tym chceniem. Raz się chce, a raz....
- ... się nie chce?
- Ba!
Jak to dobrze, że w Tobie można być boso.
Komentarze
Prześlij komentarz