Oceniono mnie jak Ananiasza i jego zonę, małżeństwo to chciało wejść do grupy chrzescijan, przyjąć chrzest , sprzedać swój majątek i przynieśc dochód z dobytku swojego życia apostołom, aby żyć spokojnie we wspólnocie , modlić się i wielbić Boga, który umarł za nich i odzyskał swoje życie Swoją Mocą. Kiedy stało się tak blisko, to niedorzecznie jest mówić o profanum. Ananiasz i jego żona mieli inne poglady na ten temat, Boga nie widzieli na własne oczy i tak niedowierzali tym, którzy szerzyli Ewangelię. Nigdy nie wiadomo, co może sie stać. Zostawilii sobie coś niecoś z majątku, jako zaczyn do ewentualnego nowego życia, jeśłi tutaj , w komunie się nie powiedzie. I tutaj wkracza apostoół Piotr, który od ducha świętego powiadomiony wytknął małżeńśtwu tłumacząc, że to nie jest wypełnieniei Bożego Planu, a sam Bóg poświadczył to wysyłając piorun z nieba i oboje kaput.
Bogu należy ufać.
Choćby tak jak Św. Tomasz, niedowiarek.
Wytknięto mi, że nie jestem ani w zakonie, ani w małżeńśtwie.
Swięta Kinga, żona Bolesława Wstydliwego namówiła swojego męża aby zachowali czystość od dnia ślubu do naturalnej śmierci. ( swoją drogą na pytanie ,dlaczego Św Kinga zachowałą swą czystość , ano dlatego , że Bolesław był Wstydliwy. Żart)
Ona byłą zaproponowana przez papieża Jana PawłaII , jako ewenement, jako prototyp, jako alternatywa dla małżeńśtw, w których powołanie małłżonków jest inne, choć kościół niechętnie patrzy tak naprawdę, na przyrodzony,naturalny bieg rzeczy, który dopusszcza odczuwanie radości z pielęgnowania swojego ciała. Natura wyposazyłą nasze ciała w jeden kod genetyczny, któy odpowiada na naszą dzietność, za to , że odczuwamy indeks macierzyński. Z takim podejściem, nie ma zupełnie radości z ciągłości miłości , z jej przedłużenia, z dotykaniem ziemi, w najczystszym rozumieniu tego słowa, aby czynić sobie ziemię poddaną, to jasne, ale aby wejść głębiej w symbiozę ( albo w łańćuch pokarmowy)
Teraz powiedz mi, czy takie podejście mainstreemu, nie wyklucza czegoś , co dopełnia egzystencję. Albo i w drugą stronę , nie iść ciągle w towarzystwo erosa, który , wprowadza nas w pewną rzeczywistość, którą odbieramy i wydaje się nam , ze to to samo,ale nie. to nieuchwytna różnica na początku, wszystko wygląda niby tak samo, ale eter wypełnia inna osobowość, osobowe zło, które też potrafi być łągodne i stopniowo wprowadza nas w rzeczywistość ciemności( tak ogólnie) . Dostrzegamy tą subyelność, kiedy życie zaczyna od ns odpływać , szafa pełna ubrań, ale nie ma się gdzie ich założyć, bo nie mamy kontaktu z ludźmi, dom zmierza w chaos, w niedopatrzenia, omijamy obiady, kolacje, wspólne seanse filmowe i czułość, któa nagle zanika. Otacza nas rozkład wszystkiego, a to wszystko jest konsekwenja naszych wyborów, które doprowadzają nas w kóńcu do szału, do pustki, do wynaturzenia, tak. Depresja wypływa szerokim źródłem, rozlewa się , a my wszyscy znajdujemy się w jej dorzeczu.
Żyjemy w rozkroku, nieustannie na rozdrożu.
Nie potrafimy zadecydować podjęciu pracy nad jakąkolwiek wartością, bo nie mamy tyle wiary aby odpowiedzięć na słowa Ewangelii, choć tesknimy za ciepłem, światłęm i za tym, że żyjemy dniem, a nocą wypełzamy z objęć pustkowi. Naprawdę , prawda jest w nas, tylko my nie możemy jej wydobyć z siebie sami. Taka jest prawda.
Oczywiście patrzę na tą sprawę także z drugiej strony. O tym jak kobieta, zgwałcona musi urodzić dziecko. O tym jak dziecko rodzi sie głłęboko upośledzone i umiera z za kilka godzin, a my zostejemy z poczuciem traumy na całe życie.
Trzeba być ludzkim.
Jezus nie był taki jak ksiądz.
On wiedząc dokładnie jaka jest prawdziwa natura człowieka , był ludzki. O był ludzki.
Jeśłi zobaczymy w Nim tę cechę, to łątwiej jest nam zrozumieć i zaakceptować Jego obecność. On się nam nie narzuca, pozostaje w ciszy, w westchnieniu, cieszy się bardzo, kiedy człowiek mu ufa, kiedy człowiek powierza Mu swoje sprawy. Nie jest to jednoznaczne z posłuchem i posłuszeństwem kościołowi. Kościół to nie BÓg, a Bóg coprawda oddał życie za swój kościól, powstały na bazie apostołów, to jednakowoż pamiętać należy , odpowiedź mnicha WIlchelma do jego ucznia Adso, kiedy dotarli do celu swojej podróży , do klasztoru, w którym miał rozwiązać zahdkę kryminalną, gdzie umierali mnisi w dziwnych okolicznościach.
Komentarze
Prześlij komentarz