Rozstępy duszy

                                                                                                                                                                                - Myszko, czy ty Mnie dobrze słyszysz?
- Nie bardzo.
- .....

- Myszko, nie Będę mógł mówić do ciebie, jeśli nie będziesz chciała Mnie słyszeć. Jesteś jeszcze młoda kochanie.
- Tak, ale te wszystkie rzeczy odcisnęły na mnie piętno
- Jakie piętno kochanie? Jesteś taka malutka w Moich ramionach...
- Jak kochanka. Żółciótka, nieopierzona kaczuszka. 
- Wymagasz ode Mnie więcej. Wciąż więcej. 
No dobrze. Cóż. Czy mam mieć wynaturzone kształty?
- Jak kornik? Nie, kochany. Niczego bym bym tak bardzo nie zniosła, jak Twojej zakapturzonej mowy.
- Czyli jestem  jak kat w czerwonym kapturze i mam ręce oparte o topór?
-......?
- Zaskoczyłęm cię?
- Mam już dość cmentarzy.
- Przecież chciałaś umrzeć?
- Nie tak 
- Czyli jak? Śmierć jest jednakowa. To zniszczenie. Przekształcenie materii w niebyt. 
-Ty też...
- Nie Myszko, nie pozwolę ci się wyśliznąć. Rozmawiamy przecież o tobie. Zawsze o tobie.
- Liczy się perła, a nie łzy perłopława?
- Właśnie. Choć to zależy. Jeśli założyć, że perła to Ty
- a łzy to  Twoje poświęcenie? Nic nie trwa wiecznie....
- Nie Myszko. Z wyjątkiem Mojej miłości do ciebie.
- Ja mam agonię wypisaną w moim prawym oku. 
-A w lewym oku ?
- W lewym jest miłość, skrajne poświęcenie, szaleństwo miłości do granic absurdu.
- Więc, Myszko...
- Ja Cię kocham Jezu.
- Ja Chcę więcej od ciebie. Nie pozwolę ci tak zniknąć. 
-Chcesz więcej?  To przyjdź i sobie weź. 
- Nie wezmę. Nie. Cierpliwości.
- Mam przejść przez wszystkie fazy cyklu?  Ja wyszłam z cyklu.
- Myszko! Kochanie..
- Cóż Masz dla mnie poza cierpieniem?
- Otwieram przed tobą Swoje Serce. To nie dość?
- Ależ ja jestem łasa na Twoje serce, pragnę  Go całą duszą, głoduję, skamlę, przychodzę prosić, błagam, leżę przed Tobą krzyżem.  Zwariuję bez Ciebie. Nie chcę takiej miłości. Nie chcę. Zrozumiałąm . Nie mogę tak dalej żyć.! 
- Myszko! Nie dam ci krzyża większego od tego, który potrafisz nieść.  Jeśli o Mnie chodzi nie dałbym go ci wcale. Po co? Ty już przeniosłaś wszystkie krzyże. Po krzyż zapomnienia włącznie. Nie wracajmy do tego. 
- Chcę się uspokoić. 
- Tego nie mogę ci obiecać skarbie. 
- Więc uspokoję się sama . 
- Nie chcę tego oglądać. Kiedy przyjdziesz pić? 
- Czy możesz mnie unieść. Mnie i mój krzyż.?
- Czy mogę ? Będzie to dla Mnie zaszczytem.
Nieść twój krzyż? To dla mnie skarb.
- Jezu..
- Śłucham
- Zaufałąm Ci
- Wiem kochanie. Wiem. Wiem. Już dobrze. Moje, moje kochanie. 
- Nie znajduję nigdy i u nikogo ukojenia Jezu. 
Przestaje mi wystarczać i msza i modlitwa. 
- Wiem kochanie. 
-Słowo "cała jestem głodem" kiedyś mnie śmieszyło, teraz jest to słowo o mnie. Przechodzę wszystkie możliwe granice szaleństwa. Gdzie dojdę?  Gdzie jestem?  Czy Mój mózg ma jeszcze granice rozsądku? Nie wiem, co mówię, co wygaduję, śnisz mi się w każdym słowie. Nie...
- Nie Myszko, Nie mów Mi nic więcej. 
- Masz rozstępy duszy. 
- Wiem Myszko, już dawno Ci o tym Mówiłem. To wszystko dlatego, że nie piszesz. 
- Mogłąbym pisać godzinami.
- Więc dlaczego nie piszesz. Nie szkoda ci przecież papieru. 
- Słyszałam niedawno zdanie, że trzeba oszczędzać papier, bo mamy kryzys. 
- Nie mów bzdur.
- Naprawdę.
- Myszko, to żart.  Na pewno to żart.
- Jezu , nie mogę już dalej. Nie wiem co będzie. 
- Nie martw się Myszko. Ja już się wszystkim zająłęm. Nie płącz tyle. Jeśli już musisz to Mnie w "rękaw". Chcę "mieć" wszystkie twoje łzy. Czyli tyle ile będzie ci potrzeba. Mam nadzieję,że kiedyś jasno spojrzysz Mi w oczy  i oboje będziemy się śmiali, z radością , bez oglądania się na łzy. 
- Kiedyś w ogóle nie mogłąm płakać. 
- I teraz ci tego nie życzę. Płakać nie jest lekko. 
- Nie jest. Kiedyś każdą łzę, którą miałąm uronić, roniłąm nad Tobą. Nad Twoim umęczonym ciałęm. Nigdy nie płakałam nad sobą. Ani razu. Ani nad sobą, ani nad mężem, ani nad żadnym dzieckiem. 
Tylko Ty mnie wzruszałeś. Ty jesteś jedynym moim początkiem. To się tyczy wszystkiego. 
- Na dzisiaj już dosyć łez. Nie chcesz chyba, abym Ja się rozpłąkał.?
- Tego bym nie zniosła. 
- No, tak już lepiej. Zjedz sobie.
- Odeszłą mi ochota do jedzenia .
- Nic dziwnego. Ale - proszę -zjedz. Zjedz dla Mnie. Proszę.
- No dobrze.



- Myszko                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               

Komentarze