Literatura i Prawo życia.

 - Zaczynasz dostrzegać prawdę Myszko. 
- Nie jestem już Myszką..
- Trzeba cię ostrzegać? Za każdym razem, kiedy przychodzą i ofiarowuję ci swój chleb?
- To mi się wyśni Jezu. Co potem?
- Właśnie. Dobre pytanie. Narodzi się Mój skarb.
- Tak, ja wiem. Lubisz produkty finalne.
A ja sobie tymczasem cyzeluję formę. Forma jest jak firanki, w oknie. Trzeba dbać o ich czystość. To obowiązek. Prymus to wie. 
- Ale trzeba żebyś się uczyła.
- Czego?
- Świętość.
Wiesz ile jest stopni świętości ? Niezliczona ilość. Dla każdego człowieka mam znamię świętość . Bez zarzutu. Bez. Rozumiesz?
- Litości, skąd wziąć święty dar. ?
- Ty Mnie się pytasz? A JA się pytam Ciebie - kto Mi przyjdzie oddać przysługę - nie, wróć, to boli, Ja wiem, że krwawisz.
- No i co z tego ? Jakie to ma dla nas znaczenie?
- A więc jesteśmy jacyś My?
Masz takie gorące serce.
- Nie ufam nikomu.
- Wreszcie sie wygadała- moja uniżona służebnica.
- Jestem jak rab.
- Gdzieś trzeba być na służbie.
- Dostaję drgawek jak o tym myślę.
- Po co tu w ogóle przychodziłaś- tu na ziemię- myślę
- Nie opuszczę domu.
- Masz znajomych psychiatrów?
Oni mają zastąpić wiernego ogrodnika?
- To jest rana.
- Rana- to jest mały wyraz. Ja widzę. Wiem.
- Nie mogę być w tobie w każdej chwili.
Co Mi odpowiesz?
- Jesteś z żelaza Myszko. Inna osoba już by nie żyła. - jeśli tyle by ze Mną przeszła . 
- To osobna sprawa.
- Nie sądzę.
- Obracam się tu na ziemi.
- Dookoła włąsnej osi- Wiem.
- Zadałeś mi kluczowe pytanie.
- Nie czuj się jak sardynką w puszce.?
- Czuję się jak nierządnica z Ducha. Przymilam się do każdego , kto choć na chwilę na Ciebie spojrzał.
Wdzięczę się i umizguje.
Kto mi to odda?
Boję się już cierpienia.
Cierpienie mnie od Ciebie oddala. Już nie mogę dla Ciebie cierpieć Jezu.
- Wiem Myszko.
- Jest prawo literatury i prawo życia. Ty żyjesz Jezu, ja jestem literaturą. 
- Odważyłaś się wyciągnąć do Mnie ręce z powołąniem do zakonu. CZemu się obawiałaś?
- Bo ja jestem literatura. Ja jestem z gatunku oryginałów . Ja jestem jak Jesse James. Potrzeba jest do tego dopiero tchórzliwego Roberta Forda, zeby rozprawić się z legendą. Jesse  James to fantasta , to sława, to
- Literatura?
- Włąśnie. Trzeba, żeby Jesse James zginął w najbardziej prowokacyjny sposób, ale tak żeby tą śmierć ludzie mogli nazwać szmirą.
- Jesse James to legenda. 
- Amor to legenda. Jesse James zginął banalnie , bałwochwalczo, uzurpatorsko....
- Ja ci dam uzurpatora.
- Mało szlachetnie. Upadł we własnym domu. Nie ma bardziej poniżającej śmierci niż jak brat wyciągnie przeciwko tobie swoją rękę.
- Z zaplecza?
- Właśnie.
- Co ty z tą literaturą Myszko? Namyśliłaś się wreszcie?
- Tak. Jest moja zgoda, moje wyciągniecie ręki.  Jesse James musi zginąć.
- A potem wiesz ?  Jego ciało obwożą pociągiem po całęj Ameryce.
- Co mi po całęj Ameryce?
- Ty jesteś Mistrzyni i zadajesz Mi takie pytanie?
Jesteś królowa serc. 
I tak niech zostanie.
- Ty Jesteś Skarb.
- Ja Jestem rosą  poranka. Przyjdziesz i się obmyjesz .
- To nie jest zastanawianie się.
- WIem. 


 

Komentarze