Wszystko się rozpogodzi

 Bez Jezusa nie pokonałam swojego serca, które chce kochać wiecznie. No i cóż Jezu- czy będziemy się ścigać , kto pierwszy stanie przed obliczem Ojca?To takie....
- proste?
- Nie Jezu- dla mnie to jest okultyzm, a tego bym nie chciała.
-ALe beze Mnie w "tych " sprawach będziesz się tylko męczyła. 
-******************************
-********************************
_*********************************
- To mogłoby być absurdalne Myszko, gdyby "w grę" nie wchodziłaby tak wielka Miłość do Mnie.
Czy bez skazy? Nie wiem, naprawdę nie wiem. 
A wiesz , co oznacza Moje nie wiem.
-Że mogę się na Tobie opierać także w tych sprawach.
-Tak, w sprawach proroctwa. Spróbuj  być grzecznie Moją Żoną. To ci wystarczy. Na wiele.
- spraw?
- Nie, na wiele próśb, na zażegnanie wielu złorzeczeń, które ludzie mają w związku ze Mną, bo zapomnieli połączyć się ze Mną z modlitwą na ustach. 
- I z uczuciem do Ciebie w sercu
- Za wiele wymagasz:) 
- To smutny uśmiech.
- WIem.
- Kochaj mnie Jezu łągodną miłością zmartwychwstałego Baranka. 
- To ci się nie uda.
- Mimo to próbuję.
- Myszko- czy jesteś śmiała !
- To zależy.
- Mizoginizm? O to Mnie oskarżyłaś?
- Nie mómy o tym.
-Starczyło ci serca?
- Z ledwością.
- To wszystko otwiera ci rany- tego chcesz?
-Muszę końćzyć.
- Myszko....Myszko...
- Ależ idę się modlić.
- Przełykam ślinę, tak sobie , tak można
To możebne..
- Spotkać się u tatusia?
- Nie tego oczekiwałem.
- Jako mój mąż/
- Oczekiwałem cudu.  I go mam.

**********************************

Kiedy zamykam oczy, to mnie szczypią, jakby ktoś nasypał w nie  piasku. To łzy, chcą płynąć, ale nie mogą. Obiecałam. Obiecałąm, że dam radę, że tę pigułę zniosę mężnie. Obiecałąm Mojemu Mężowi. 
Mój Mąż... rozmarzyłąm się. Nawet uśmiecham się. To brzmi tak majestatycznie. Oddycham. Rozpuszczam moje myśli, które tak jak ptaki opuszczają materię drzewa.
Tak lepiej . Otwarta myśl. - nie rana , myśl gotowa, przetarta, wiadomo, - tylko ona poleci, posunie się, jak koralik różańca, odmówionego różańca , taki zręczny, koralik, do ręki.....
Tak lepiej.
Wiem, że lepiej.

************************************

Opuszczam konar drzewa. Matko Niebieska, Słodyczy Najwyższego, - okaż swą łaskę, okaż swoje miłosierdzie, daj swojej służebnicy Miłosierdzia, które pozwoli się z Tobą jednoczyć. Jednoczyć w bólu, ale potem jednoczyć w podzięce. W podzięce za Syna, który zmartwychwstaje. 
Oto już nie mogę głodować. Skończył sie mój czas mojej męki na ziemi.  Ziemia nie może być głodna, - oto Jezu daj ziemi ziarno , aby oto ziemia miała się czym zająć. To pęka. Pęka skóra ziemi i obnaża się az do pestki. Daj życie. Daj życie. Ziemia oto nie może już jałowieć. Daj Najświętszy Sakrament- przyjdź do ziemi Sam. 
Przebacz.
Przebacz wielkie samowolne zwątpienie, które znienacka jawiło się na ustach. To cierpienie skłądamy Tobie na krzyż. - a Ty łąskawie zabrałęś je do Grobu.  Teraz jasna gołębica Ducha, rozpostrze się nade mną Swoim ramieniem- a przez to Twoim, - daj ożywcze tchnienie pokoju- 
- TY JESTEŚ.
- Jam jest liczba mnoga Myszko...

Czyli zostanie we mnie smak mojego powołania.
Twojego Jezu.
Przecież wiadomo wszystko - Ty Jezu wiesz.
- Nie pozwolę ci błądzić Myszko. Nie z twoją miłością do Mnie. WIem , czego się boisz. Że już Mnie więcej nie usłyszysz. Będę tutaj. Jestem teraz na twoich ustach.

- To wyschnie Jezu.
- Nie wyschnie.
Daj nadziei szansę. Nie płacz. Proszę cię nie płącz, bo to już po całym niebie sie roznosi. Ten płacz, a żąłość ściska wnętrzności nie mówiąc już o sercu. Wszystko się rozpogodzi. 
A wódka mocna.
- Nie mów o wódce, proszę.
- To taka nasza męska sprawa.
- Ufam Zatem.
Nie zaszkodzi.



Komentarze