Doszliśmy do Domu.

 - Czuję spokój Jezu. Przestaję się martwić. Przestaję też czuć. Przesaję rozumieć.
- Tylko tyle?
- Nie dość? Aż nadto. 
- Myszko...
Odnajdujemy się.
- Nie wiedziałąm, ze przy tym traci się czucie.
- Ne czucie, tylko ból.  Poprzednio, jeśli cię coś nie bolało, to nie czułąś , że istniejesz. To działało jak lawina. 
-A na końcu był Twój krzyż.
Zaprag...
Nie. Nie wiem, kto kogo zapragnął. 
- Myszko, jeśłi teraz tego nie ustalimy, to będziesz cierpieć na zawsze.
Tego się boimy?
- Czego? 
-Że zapragniesz zerwać.
- Co zerwać?
- Nasz zwiazek.
- Mogłąbym to zrobić?
- W tej chwili mogłabyś. Tak, mogłabyś.
- Co mnie kusi?
- Ty sama. Sama się w tym orientuj. Ja ci nie pomogę.
Moje Ja jest za słąbe w tej konkurencji.
- Moje  ja jest osłąbłe.
- Wręcz przeciwnie- jest za bardzo ogołocone, za bardzo oćwiczone, za bardzo krwawi. Nie czuje bólu. Ale też już nie reaguje.
- Nie mogę nijak na siebie wpłynąć. Boję się , że to zaowocuje nienawiścią.
Po prostu wszystko mi jedno.
Ja już nie uwierzę.
- Doszliśmy do domu Myszko.  Teraz sza.










Komentarze